Kłótnie z rodzicami na porządku dziennym?

 

Cześć, witajcie!
Dzisiaj chciałbym napisać o takiej sprawie, która zapewne jest problemem dla większości z nas. Niektórzy kłócą się nagminnie, inni wolą tego unikać bo mają ze swoimi rodzicami dobre kontakty.
Zacznijmy od samego środka, czyli co jest źródłem tych sprzeczek? Jest wiele powodów, rzekłbym każda rzecz jest pretekstem do kłótni, np. niepościelone łóżko (standard), późne wracanie do domu (większy standard), albo ciągłe siedzenie przed komputerem i zupełny brak nauki (jeszcze większy standard!). Ale nie, tu nie chodzi o zwykłe niepościelenie łóżka, tylko o to, że te "zadania", które mama czy tata codziennie ci zlecają najzwyczajniej w świecie olewasz. Nie wiadomo co jest tego przyczyną - jakieś straszne wydarzenie, zły wpływ rówieśników, a może jakiś problem o którym boisz się powiedzieć? Ok, to były przyczyny ze strony rodziców, a ze strony dzieci? Przede wszystkim narzekamy na "wtrącanie nosa w nieswoje sprawy", co jest dużym błędem (może nie we wszystkich przypadkach), narzekanie na wszystko dookoła i wieczne pretensje. Mamy rację? W niektórych sytuacjach owszem, ale w większości spraw bardzo się mylimy. Kiedy rodzic się spyta, co robiłeś na wypadzie z kolegami, możesz spokojnie odpowiedzieć, że np. byliście na pizzy, siedzieliście w parku, czy jeździliście na deskorolce. Niepotrzebny jest tutaj nasz stały tekst typu "A co cię to obchodzi?", dodatkowo jeszcze pójdziesz do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Takie zachowanie tylko doprowadzi do kolejnej, większej lub mniejszej kłótni. O wiele lepiej zabrzmi takie oto przykładowe zdanie: "Nic ciekawego. Byliśmy na pizzy i powłóczyliśmy się po mieście. A teraz idę się pouczyć do pokoju". Na pewno sytuacja w całym domu będzie o wiele bardziej miła.
Ale rodzice też nie są bez winy, oczywiście nie wszyscy. Widząc, że dziecko przychodzi do domu w złym nastroju, powinno z nim spokojnie porozmawiać (a my powinniśmy się na to zgodzić), a nie zaczynać kolejny konflikt słowami "Oho, znowu skwaszona mina i znowu cały dzień sporów". 
Powinniśmy sobie usiąść i pomyśleć, jak było kiedyś w naszym domu - czy też cały czas była tak bardzo napięta sytuacja? Czy też wszyscy się wzajemnie o wszystko obwiniali? Jeśli nie, to w przeciągu tych lat musiał się ktoś lub coś zmienić. Możliwe że my - nasz charakter, sposób zachowania, czy szacunek do innych domowników. A może to nasi rodzice - mają jakieś kłopoty finansowe, więcej pracy, może problemy ze zdrowiem? Jest duże prawdopodobieństwo, że to właśnie my jesteśmy przyczyną polemik w naszym domu. No ale cóż, taki jest świat, przychodzi moment, który nazywa się dojrzewanie i prawie wszystko zmienia. Nie bawią nas już żarty dziadków. Ale przecież nie jest aż tak źle, coś musi nam się podobać! I zamiast szukać kolejnych pretekstów do stwierdzenia, że nasz dom jest najgorszy, powinniśmy znaleźć coś, co lubimy, z czego czerpiemy radość. Dla chłopaków uszczęśliwieniem może być wypad z tatą na ryby albo na mecz, a dla dziewczyn pójście z siostrą czy mamą na zakupy.
Może rodzice jeszcze nie wiedzą, że przechodzisz już okres dojrzewania, bo najpierw odczuwasz to ty. Dlatego zawsze jestem zwolennikiem rozmowy. To ona postara się sprostać waszym wymaganiom. Powiedz rodzicom, że spacer po parku już cię nie bawi, wolisz pójść na quady, albo do kosmetyczki. Nie krzycz na nich, tylko na spokojnie wszystko im opowiedz. Jeśli rodzice nie mają pieniędzy, bo zdarzają się też i takie sytuacje, to razem ustalcie, co moglibyście robić. Jedno jest pewne - zawsze znajdziesz jakieś rozwiązanie, trzeba tylko chcieć. Jeśli chcesz być dorosłym, to zachowuj się jak dorosły :)

3 komentarze:

  1. Ja z moimi rodzicami się nie kłócę, mamy do siebie szacunek i ogólnie świetnie się dogadujemy. Dzięki za notkę!
    Zapraszam do mnie, na nowy rozdział - Rishowata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z moimi rodzicami się nie kłócę, świetnie się dogadujemy. Jak zawsze świetny wpis. ;-)

    http://monika-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się kłócę. ;/ No ciekawa notka, ale nie wiem czy to coś zmieni. Mam dość trudny charakter. Zapraszam do mnie www.obejrzyjmy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń